W gruncie rzeczy zawsze tak uważałem. Problem więc sprowadza się do narzucenia sobie odpowiednich urojeń. Tylko czy w ogóle należy to robić z etycznego i rzecz jasna ontologicznego punktu widzenia? Bycie "szczęśliwym" jest etycznie co najmniej podejrzane, a poznawczo wciskanie się w urojenia to wszak całkowite przeciwieństwo poszukiwania "prawdy" o rzeczywistości. Hm?
7 lat temu
"żeby być szczęśliwym, trzeba być szaleńcem" motto z czyjegoś blogaska.
OdpowiedzUsuńtej, próbowałeś medytacji śmierci?