czwartek, 27 grudnia 2018

Modlitwa

Modlitwa

Nigdy się nie modliłem
Nigdy w swoim pokoju
Nigdy w swoim mieszkaniu
Nigdy w kościelnej ławie
Nigdy w lasku na trawie

Nigdy się nie przeżegnałem
Nigdy nie zacząłem modlitwy

Wykonując znak
W Imię
Ojca
Syna
I Ducha Świętego
Oto moja modlitwa.
Oto się zwracam do

Boga.
Zdecydowanie

NACHODZI MNIE CHĘĆ
NA MODLITWĘ

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Bunkier

Wyryłem na podłodze zębami
Twój portret
By pluć na niego
Gdy spadną bomby

Paznokciami wydrapałem na ścianach
Wszystkie chwile gdy byliśmy razem
By szczać na nie
Gdy spadną bomby

Gdy świat zapłonie

Gdy domy rzygną betonem
Będziesz ze mną w bunkrze

środa, 25 lipca 2018

Czekając na zielone

Gdy stoisz obok mnie
Na światłach czekamy
Na zielone
Czekamy na zielone

Gdy patrzę na ciebie
Widzę bok twojej twarzy

Nie jesteś dla mnie niczym prawdziwym

Jesteś projekcją

Wizją

Jesteś tym czym jesteś

Czym zawsze będziesz
Nie wiem co piszę
Piszę brednie
To co czytasz
Nie może być wiele warte

Nie może być wiele warte
Że nie wiem co piszę
Że to krzyk skazanego
Bełkot przerażenia

Nie wiem co mówię
Nie wiem co robię
Nie wiem kim jestem
Nie wiem czego chcę

Decyduję o życiu i śmierci


wtorek, 5 czerwca 2018

Poezja 12/01/2018 - 05/06/2018

Nie czytam waszych wierszy

Nie czytam poezji
Nie interesuje mnie
Napisałaś dla mnie wiersz

Nie przeczytałem

Nie wiem co napisałaś w tym wierszu
Bo nie czytam poezji

Kłamstwa i iluzje

Bełkot

Nicości

--

Jest coś za tobą

Wielkie jak ocean
Czarne jak smoła
Tuż za tobą
Ściana bulgoce
Świat się rozpada
Płonie w oddali

Nie widać granicy
Jesteście jak jedno
Przyssany jesteś
Do paszczy otwartej

Wieczności

--
*dyptyk

Kochać

To nie znaczy
Zawsze to samo

Można pociąć
Uderzać

Aż przestanie się ruszać

Aż zastygnie
Zimna
Miłość

Jak lodowiec

Miłość jak

Zgnilizna

-

A kiedy przyjdzie na ciebie czas
A przyjdzie czas na ciebie

Nagle możesz zacząć

Spadać

W

Dół

Możesz zapaść się w sobie
Jak gwiazda

Kiedy przyjdzie na ciebie czas

A przyjdzie

To już

Nie

To

--

"Nie ocalałem prowadzony na rzeź"

Mam 36 lat
Nie ocalałem prowadzony na rzeź
Nie wyprowadzono mnie z szeregu
Nie przyszedł sturmbafurrer
Nie kazał mi wracać do baraku
Idę prowadzony na rzeź
W oddali mieni się
Łuna czerwieni
Ogniska wielkiego
Nie ocalałem prowadzony na rzeź
Gdy odchodzę
Ogarnia mnie strach przed nocą
Tam sturmbannfurer
Nieobecny
Idę
Prowadzony
Na rzeź
W oddali ogień
Ciała płonące
Oczy szeroko otwarte
I groza pieców
Co żywcem spalają byt

--
Rano sąsiad zakopywał dzieci swoje
W ogródku wśród kwiatów
We wszystkich kolorach
Jego żona je sadzi
Dba o te kwiaty
Dba o kwiaty

Sąsiad dzieci zakopuje
Widzę z okna
Taszczy ciała małe
Do dołów wrzuca
Zakopuje

W ogrodzie dobrze
Utrzymanym
Warzywa i owoce
Rosną dorodne
Kwiecie koloruje
Zapach jest piękny
Odurzający
Tak pachną teraz

Sąsiad ziemię dziećmi swoimi
Użyźnia

Dobra będzie gleba
Piękny ogród z nich będzie
Gdy dzieci się rozłożą
Gdy powrócą

--
"Tłucz się"

Połam sobie ręce
Łomem potłucz nogi
Tłucz się po nogach
Tłucz się

Głową wal w ścianę
Pokoju
Nikogo nie ma w domu
Nikogo nie ma w domu
Tłucz się

Tłucz
Tłucz
Tłucz

Nikogo nie ma w domu
Jesteś całkiem sam
Tłucz się
Napierdalaj młotkiem
Tłucz

Zatłucz się
Tłuczkiem
Zatłucz na śmierć

Tłucz się
Aż spuchnie ci twarz
Wykrzywi
Powyrywa
Zęby
Z korzeniami
Za nimi
Tęcza
Czerwieni

Mortal Kombat
Fatality
This is your
Reality

--

Coś wypełnia
Przestrzeń między nami
Między powietrzem
Atomami
Tlenu
Między kwarkami
Wypełnia naszą
Przestrzeń
Ściskając
Razem
Zło

--

"Poza horyzontem zdarzeń"

Żyję za horyzontem zdarzeń
Wszystko oddala się
I tak
Spoza horyzontu zdarzeń
Wychodzę do pracy
Wiecznie spóźniony

Wiecznie zimny obiad
Jem szybko
By nie zamarzł

Za późno kładę się spać
Za późno wstaję
Za późno badam
Za późno działam

Wiecznie nie nadążam
Za zmianą rzeczywistości

Nie nadążam za tobą

Nie zdążyłem
Nie zdążę

Opóźnienie
Ulegnie

--

Mięso skrawane z rożna

Podgrzane na żywym ogniu
Mięso otrzymywane z owcy
Z rodziny wołowatych
Ssaków
Z ciążą
I młodymi
Takim życiem
Z narodzinami
Dziećmi
I śmiercią

Jedynym życiem

Życiem bez zrozumienia
Bez
Narodowości
Grzyba kultury

Życiem czystej emocji
Czystej grozy

Takie mi smakuje

--

Drugi pokój

W ogóle to zazwyczaj nikogo nie ma
Nikogo oprócz ciebie
Nawet teraz nikogo tam nie ma
Prawda?

Czasami jest ktoś
W drugim pokoju
Ktoś istnieje
Prowadzi własne życie
W drugim pokoju

Nie twoim pokoju
Tylko w drugim pokoju

Drugi pokój jest ogromny jak otchłań

Gdy wsysa cię
I pragnie

--

Są takie wieczory
Gdy jestem chory
Gdy straszne zmory
Opary smoły

To są wieczory
Gdy jestem chory

Gdy otaczają mnie potwory

Ja jestem chory



Otaczają mnie

--

"Tinnitus"

Jestem zagrzebany
Żywcem pogrzebany
Struty zgniłym mięsem
Schorowany
Stary

Wszystko się skończyło
Zdycham zaduszony
Spalony w kominku
Wsiadłem na złe tory

Wiozą mnie na wózku
Zaprzęgniętym w kościotrupy
Wiozą mnie
Do czarnej dupy

Panie maszynisto
Wołam przerażony
Odpowiada skowyt

Tinnitus pierdolony

Szumi
W uszach

--

"Ugotowany"

Ugotowałem się
W zawiesinie z glutów

Spluwałem
Charkałem
Hrrrkhhh

Tfu

Zebrało się

Temperatura rosła

Ugotowałem się

--

Mniej więcej 80% wierszy zebranych od 12 stycznia 2018

Poezja massive updejt



error

wtorek, 16 stycznia 2018

proza

Sprowadziłem demona i nic od niego nie chcę. Tak go trzymam jak zwierzątko domowe. Po prostu narysowałem doskonały pentagram wpisany w okrąg, naniosłem wszystkie symbole i wypowiedziałem inkantację. Przybył. Musiał przybyć takie są reguły. Wezwany Demon musi przybyć. I nie może opuścić magicznego pola. No i przybył i wiadomo, najpierw groził, wściekł się nie na żarty. Ja sobie siedziałem, odpaliłem Warcrafta III i gram sobie. Nazywam go Andrzej. Magiczny krąg wyrysowałem w lewym kącie salonu. Stoi tam więc Andrzej obok konsolki i robi za ozdobę. Zapraszam gości i wiadomo od razu pytają "a to Andrzej, mój domowy Demon. Przywitaj się Andrzeju." i Demon burczy coś albo w ogóle się nie odzywa tylko gapi. Tak było na początku. Teraz to wydaje mi się, że go trochę zepsułem już. Lata dziwnej tortury sprawiły, że oszalał. Tyle już jest ozdobą salonu, że zaczął faktycznie upodabniać się do przedmiotu. Ja starałem się z nim gadać i w ogóle. Podczas obiadu pytałem "Andrzeju, musisz skosztować tej gęsi!" i tam czasem odpowiadał "Sram na twoją gęś" czy coś co wzbudzało powszechny aplauz u i tak już zafascynowanej publiczności. Od kilku lat jednak w ogóle się nie odzywa. Ba, nawet się nie rusza. Czy zepsułem mojego Demona?

piątek, 12 stycznia 2018

"Co myślał o mnie mój pies"

"Co myślał o mnie mój pies"

Co myślał o mnie mój pies
Kim mogłem być dla niego
Czy brakowało mu mnie?
Gdy mnie nie było
Nie brałem go na spacery
Nie bawiłem się z nim
Nie było mnie

Czy brakowało mu mnie?

Chciał żebym był z nim?

Czekał aż będę?

Mój biedny pies

Moje biedne zwierzę

Moja biedna istota

Moje biedne istnienie.

poezja

"Miejsce zbiórki w razie ewakuacji"

W razie ewakuacji
Zbierzcie się razem
Gdziekolwiek jesteście
Zbierzcie się razem

Obejmijcie się
Przytulcie
Pocieszajcie
Uspokajajcie

Gdy zawyją syreny
Uderzą w drzwi
Krzycząc
Ewakuacja!

Gdy ziemia będzie się trząść
W ciemnościach
Przerażeni
Wasze miejsce jest przy nich

Zbierzcie się razem
W razie wyczekiwanej

Ewakuacji


-----


Chciałbym zobaczyć coś prawdziwego
Gdy patrzę na kurz
W kącie pokoju
Chciałbym zobaczyć coś prawdziwego

Gdzie jak nie tam?
Gdzie indziej zobaczę coś prawdziwego?
Gdzie jeśli nie w kurzu zalegającym w kącie pokoju?

W kościele?
Na stadionie?
Na placu zebrań podczas egzekucji?
W komorze gazowej?

Gdzie można zobaczyć
Coś prawdziwego?

Gdzie jeśli nie tam?