sobota, 5 listopada 2011

*

Wciąż tu jesteśmy. Zawsze będziemy właśnie tu, stłoczeni w kącie, gdzie mały ogień tli się rozpraszając ten żałosny, malutki skrawek nieskończoności. Nasze szeroko otwarte oczy zawsze z niemą grozą wpatrzone będą w skaczący płomień, który gaśnie powoli, bardzo powoli i nieuchronnie. Nikt nie odejdzie. Nikt nie wyruszy w noc skuszony snami, lub opowieścią. Nikt tego nie zrobi, a przecież nie ma nad nami strażników. Żadna siła nie spogląda z góry z bezwzględnym rozkazem w ręku i karabinem gotowym do strzału. Nie ma zasieków, drutów kolczastych, nic nie strzeże tego miejsca pełnego nieustannego rozkładu, spływającego moczem i krwią, cuchnącego nieuleczalnymi chorobami. Tego zawszonego kąta w starym baraku gdzie tłoczymy się wspólnie nad gasnącym płomieniem.

Zawsze tu już będziemy. To jest nasze miejsce.


1 komentarz: