środa, 6 kwietnia 2011

*

To absurdalne. Naprawdę absurdalne. Pośród całego tego zamieszania, całej grozy, bezsilności, śmierci i rozpaczy. Pośród wszystkich tych wściekłych przekleństw, pijackich ucieczek i trywialnych tragedii mam ciągle wrażenie, że pewnego dnia zwyczajnie spotkamy się idąc ulicą. Gdzieś nagle w środku tego surrealistycznego tornada nastąpi niezwykły moment, kiedy nasze ścieżki odnajdą się i oboje bez chwili wahania rozpoznamy, że uczucie, które pojawia się w nas to miłość. Chociaż nie widzieliśmy się już tyle lat i tak wiele musiało się wydarzyć w twoim życiu, tak bardzo musiałaś się zmienić, ja mam wciąż mam wrażenie, że niezawodnie rozpoznam cię i ty też z całą pewnością poznasz mnie. Wiem jak to brzmi ale ja naprawdę podświadomie czekam na ten moment i raz na jakiś czas (co miesiąc, dwa, pół roku) nagle zatrzymuję się i rozglądam uważnie dookoła wypatrując ciebie. Oczywiście nie spotykamy się, bo ja mam swoje życie, ty masz swoje i na pewno jesteś już zupełnie kimś innym niż wtedy, gdy znaliśmy się, wiele lat temu. Może nawet nie żyjesz, może umarłaś już dawno i moje oczekiwanie nie ma w ogóle żadnego sensu. Zresztą nawet jeśli nadal trwasz w tej śmiertelnej powłoce to przecież kim jesteś teraz? Kim ja jestem dla ciebie? Nawet więc jeśli pewnego dnia rzeczywiście zobaczymy się na ulicy raczej nie padniemy sobie w ramiona, ot, powiesz mi "cześć" i odejdziesz. Może więc lepiej byśmy się jednak nie spotykali, może lepiej byśmy nie widzieli się już nigdy, bym mógł dalej spokojnie czekać na ciebie z dziwaczną, głęboką pewnością, że kiedyś nasze odrębne światy uderzą o siebie i natychmiast eksplodują wszechogarniającą miłością. Bo ja mam taką pewność i będę czekał, dokładnie właśnie na ciebie chociaż nigdy nie byliśmy blisko i chociaż nie widzieliśmy się już tyle lat i właściwie jesteś w mojej pamięci tylko strzępami kilkudziesięciu obrazów, i chociaż ja w twojej pamięci zapewne jestem tym samym.

3 komentarze:

  1. Naprawdę absurdalne jest to, że nie próbujesz jej odszukać. Klapki na oczach co nazywają się "zapewne" masz szyte na miarę. Czasem uwierają, ale to w końcu swojskie piekiełko, w którego błocku lubisz się taplać. Chlapu chlapu, zapiekłe błoto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kogo mam szukać? Nikogo już nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zgrywaj głupszego niż jesteś, mowa o konkretnej osobie - A.L.

    Ale skoro nie chcesz uporządkować przeszłości, twój problem. Tylko że póki się z tym nie uporasz, to nie zaczniesz dostrzegać i doceniać ludzi. Innego piekła co tu nie ma i nie będzie, sęk w tym że nie jesteś w nim sam jeden. Ostrożniej więc, bo pod tobą leżą i inni.

    OdpowiedzUsuń