piątek, 10 września 2010

* (bez tytułu)

I tak w końcu nie było już nic więcej do powiedzenia. Powiedzieliśmy wszystko. Nie było już nic więcej do zrobienia. Zrobiliśmy wszystko. Nie było nic więcej do przemyślenia. Przemyśleliśmy wszystko. I nic się nie stało. Bo cóż miałoby się stać? Tutaj, w tej okrutnej tragedii czystego nieba, w tym sennym koszmarze bijącego serca, brutalnym dramacie ciepłych promieni słonecznych. Tu jest wszystko co było, co jest i co będzie. W cóż można jeszcze wierzyć? Wierzyliśmy już we wszystko. Szukaliśmy wszędzie i wszędzie był tylko kurcz i stare, brudne łzy tych którzy szukali przed nami. Bo wszystko jest zawsze tutaj. Tutaj są wszystkie chwile, wszystkie miejsca, wszystkie słowa, wszystkie myśli, uczucia. W tym wszystkim pewnego dnia, dnia takiego samego jak każdy inny dzień, rozpłyniemy się jak rozpłynęły się miliardy przed nami i wtedy też nic się nie stanie. Nigdy, nic. Śmierć odbierze nam wszystko, a my nie stracimy nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz