Maszyna Kontekstualizująca
Wynalazłem potężne urządzenie. Jest to kawałek czerwonej nici, który noszę na lewej ręce. Ilekroć w moim życiu dzieje się coś, cokolwiek, co sprawia, że zaczynam traktować daną sytuację poważnie maszyna uaktywnia się. Impulsy pędzą błyskawicznie wzdłuż lewej ręki do mózgu. I nagle widzę siebie. Stoję na gigantycznej górze ciał. Wokół ocean krwi. Bezkresny. Na nim wyspy a w nich miliardy fabryk, w których nic tylko ból i strach. Bez przerwy. Cały czas. Ciężarówki zwożą kolejne ciała. Niektóre ruszają się jeszcze. Z dołu sączy się odór tysiącleci. Wszystko bez dna. Bez końca. Za mną człowiek z bronią, którą trzyma przy mojej głowie. Powoli naciska spust. Wkrótce będę tylko kolejnym bezimiennym ciałem gdzieś w głębi piramidy.
Co w takiej sytuacji może jeszcze być ważne?
Nic się nie stało, naprawdę. Nic.
7 lat temu
Refleks, odległość od człowieka z bronią, liczba naboi w pistolecie, możliwość ucieczki, przebudzenia lub wyłączenia czerwonego urządzenia itp. mogą być ważne dla osoby z wolą życia :)
OdpowiedzUsuń- NoBody
Nie bardzo rozumiem. "Maszyna Kontekstualizująca" ma zasadniczo pomagać w egzystencji nie ją utrudniać. A sytuacja, którą przypomina w odpowiednim momencie nie jest wymyślona tylko całkowicie rzeczywista. Oto właśnie perspektywa z punktu widzenia której wszystkie codzienne problemy są zwyczajnie śmieszne. Ktoś ci ukradł telefon? Dziewczyna cię rzuciła? łał no faktycznie... bardzo istotne... I od razu lepiej :) A "człowiek z bronia" jest zawsze tuż obok ciebie. Nigdy dalej ani bliżej. Jak się dobre skupisz to czuć zimno lufy na karku.
OdpowiedzUsuńTylko przypomina ?
OdpowiedzUsuńMyślałem, że generuje rzeczywistą sytuację, a nie tylko fałszywe wspomnienie :)
W takiej sytuacji to te codzienne problemy, nie tracą na ważności, bo same się nie rozwiążą i wspomnienia nie trwają wiecznie :)
- NoBody
ale to nie jest "wspomnienie"! To jest kontekst/perspektywa. Rzeczywisty kontekst. Zawsze, cały czas - to jest nasza rzeczywista sytuacja. Powiedziałem "przypomina" bo rzeczywiste mamy tendencje do zapominania o niej na codzien.
OdpowiedzUsuńCo do perspektywy zgoda.
OdpowiedzUsuńKontekstem nie nazwałbym sytuacji którą maszyna przypomina, tylko sytuację w której uaktywnia się ta perspektywistyczna maszyna :)
I tak, ta perspektywa zbliżającej się śmierci, pozwala zepchnąć wszelkie codzienne problemy na dalszy plan, i zastąpić je problemem uniknięcia śmierci, którego tak łatwo rozwiązać się nie da - jednak nie wiem czy jest to taki dobry pomysł.
- NoBody
Fajnie, że piszesz. I że pozwalasz się czytać :)
OdpowiedzUsuńHmm, świadomość zimna lufy na karku w pewnych sytuacjach przynosi ukojenie. Sam wystrzał natomiast to chyba nic innego jak mioklonia w niekończącym się cyklu śnienia, owszem szarpie ale potem spływa błogi spokój. Ciała wokół nie mają już wówczas znaczenia.
pozdro, Człowieku Zachodu ;)
EN
Hm, przypomina to bardzo jeden z moich dawnych snów. I odrobinę coś, co kiedyś napisałem:
OdpowiedzUsuńhttp://www.zacmienie.org/xviii/
Maszyna przywracająca ład rozedrganym emocjom faktycznie stawia do pionu, ja jednak wolę narzędzia typu "inni mają jeszcze gorzej" zamiast lufy u skroni. Bo ja chcę żyć, tylko czasem nie wiem jak. Pomysł nieustannej świadomości tej lufy na karku to jak pozwalanie wewnętrznemu swojemu krytykowi, by ciągle upominał, ciągle był na wierzchu; to stawianie się w pozycji pozbawionego narzędzi do przeciwdziałania niechcianym sytuacjom. To jest działanie na własną szkodę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
MightyYu
Czytam od jakiegoś czasu Twoją twórczość i muszę przyznać, że masz spore szanse na zostanie Beksińskim polskiej blogosfery :)
OdpowiedzUsuńłał, dzięki.
OdpowiedzUsuńMighty: lufa jest tam tak czy owak. Przynajmniej jest to jakiś pewny element w tym całym chaosie. A bycie skazanym na śmierć bardzo skutecznie dystansuje od wszystkich "powaznych problemów"... no oprócz samego skazania, ale od tego nikt nie ucieknie i tak.