środa, 11 sierpnia 2010

Podróż Douglasa

4.

Głosy Umarłych

- Nigdy nie zgadniesz co dziś przyniosłem. - Powiedział powstrzymując śmiech. Zawiniątko schował za plecami. Douglas był jednak zbyt zajęty precyzyjnym zamykaniem Portalu by zgadywać.
- Chwila...
Gordon padł na stojącą w pobliżu kanapę wzbijając w powietrze tumany kurzu i nerwowo przebierał nogami.
- To coś wyjątkowo specjalnego, coś naprawdę specjalnego.
Douglas uśmiechnął się pod nosem. Zawsze było tak samo. Nawet jeśli przynosił tylko strzępek starej gazety czy resztki jakiejś padliny był jednakowo z siebie zadowolony. Wszystko miało w przyszłości okazać się ważne, wszystko było częścią ogromnej, dziwacznej układanki. Portal został zamknięty, Kwatera zabezpieczona.
- Pokaż. - Douglas stał teraz nad Gordonem, który cały czas trzymał pakunek za plecami i uśmiechał się łobuzersko.
- Spokojnie. Powoli. - Odrzekł, choć było widać, że go roznosi. - Nie spytasz nawet "co słychać"?
- Co słychać Gordon? - Powiedział od niechcenia Douglas jednocześnie skacząc wokół kanapy i usiłując zerknąć za plecy siedzącego przyjaciela.
- Głosy.
To była dziwna odpowiedź. Douglas zatrzymał się i spojrzał na niego uważnie.
- Jakie głosy?
- Umarłych.
Gordon zrobił nagle śmiertelnie poważną minę i spojrzał z dołu na Douglasa swoimi wielkimi, szklistymi oczyma. Przekrzywił głowę i pokiwał nią by podkreślić wagę swojej wypowiedzi. Potem w milczeniu wyciągnął zza pleców pakunek i podał go Douglasowi. Było to niewielkie prostokątne pudełko. Douglas przez chwilę ważył je w dłoniach. Gordon znowu się uśmiechał, zerwał się z kanapy i przywarł do swego towarzysza.
- Otwórz, otwórz!
Z nabożną czcią, oddychając głęboko Douglas otworzył tajemnicze pudełko. W środku na kawałku ochronnej gąbki leżał dziwny, prostokątny przedmiot.
- Wyjmij, wyjmij! - Krzyczał Gordon biegając wokół Douglasa zadowolony.
Ostrożnie, powoli, chwytając jedynie lekko za przeciwległe boki Douglas wydobył przedmiot z pudełka i zaczął przyglądać mu się uważnie. Nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego. Był to jakby kawałek cienkiego, ciemnego zwoju nawinięty na dwie ząbkowane szpule. Oprócz tego przedmiot był praktycznie przeźroczysty. W rogu naniesiona była cyfra "60".
- Człowiek od którego to uzyskałem, nie pytaj kim był, powiedział, wyobraź sobie, powiedział mi że są na tym zapisane głosy umarłych. - Zaczął tłumaczyć Gordon.
- Na tym zwoju?
- Tak, tak, na zwoju.
Douglas przyjrzał się uważnie. Żadnych liter, symboli, nic.
- Tak dokładnie powiedział? Głosy?
- Tak, tak, głosy.
Dziwny język. Zapisywać "głosy". Do tego "umarłych". Umarłych...
- Powiedział jakich umarłych?
- Mędrców, magów, szamanów. Na co komu głosy umarłych wieśniaków czy innych księgowych?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz