czwartek, 12 sierpnia 2010

Prawdziwa Autobiografia

Podobno wyłoniłem się pewnego ranka z głębi kobiecego łona.
Podobno w ten sposób znalazłem się w tym dziwnym miejscu. Nie pamiętam jednak tych wydarzeń i cokolwiek wtedy czułem, cokolwiek myślałem gdy rozwierały się narządy płciowe kobiety i gdy sięgały po mnie ręce jakiejś dziwnej istoty, której bytu nie pojmowałem ponieważ był mi całkowicie obcy, jest dla mnie zagadką. Nie wiem. Co można czuć w tak dziwnej, jedynej w swoim rodzaju, chwili? Mogę się tylko domyślać, że pierwszymi, pierwotnymi uczuciami były zimno, strach i głód...

----------

W tym miejscu jest już jasne, że napisanie "prawdziwej autobiografii" jest niemożliwe. Nie z uwagi na chęć przemilczania pewnych kwestii, tylko z uwagi na to, że jest po prostu NIEMOŻLIWE. Wszystko, każdy termin, musiałby rozpoczynać się od "tak zwany". ("tak zwany wszechswiat, tak zwany człowiek, tak zwana kobieta, tak zwane spoleczenstwo itd) i jednoczesnie możliwie najdokładniej wyjaśniany za pomocą kolejny terminów wymagających możliwie najdokładniejszego wyjaśnienia. W efekcie powstaje coś co zwyczajnie nigdy nie zostanie doprowadzone do końca. Co więcej, mnóstwo "wyjaśnień" będzie czysto spekulatywne i w efekcie autobiografia przestanie być "prawdziwa" a stanie się jakimś pseudo-filozoficznym traktatem o niepoznawalności. Nie można napisać "prawdziwej autobiografii". Koniec. Jesteśmy i pozostaniemy na zawsze beznadziejnie niepoznawalni, skazani na pół-ćwierć-środki, nikt nigdy nie "pozna samego siebie". Nobody is anybody.

4 komentarze:

  1. Myślę, że się mylisz, napisanie "prawdziwej autobiografii" (cokolwiek masz tu na myśli), jeżeli jest niemożliwe to nie z chęci przemilczania pewnych kwestii, ani nie dlatego, że jest to po prostu niemożliwe (uważam, że jest to możliwe pod pewnym warunkiem, którego zdaje się nie chcesz przyjąć), tylko właśnie z braku chęci przemilczania pewnych kwestii.
    Najbardziej podstawową z tych kwestii której możliwości pominięcia zdaje się nie dopuszczasz w autobiografii, jest semantyka języka w którym ta autobiografia została stworzona. Z jakiego powodu pominięcia jej nie dopuszczasz ? Do kogo miałaby być skierowania ta autobiografia, by wymagała przekazania całej wiedzy w celu jednoznacznej interpretacji znaków w niej zawartych ?
    Do pewnej "istoty" - niezapisanej karty ?
    Problem w tym, że zaistnienie takiej istoty jest nieprawdopodobne - większość istot, które w ogóle mogłyby się zainteresować tą autobiografią, do jej odczytania, zrozumienia i poprawnej interpretacji nie będzie potrzebowała ułamka tej wiedzy.

    Stworzenie autobiografii jest możliwe o ile posiada się zdolność do pomijania nieistotnych (nieinteresujących) szczegółów, przemilczania pewnych kwestii, odróżniania sygnału od szumu (SNR), itp.

    - NoBody

    OdpowiedzUsuń
  2. "Prawdziwa autobiografia" to autobiografia odarta z wszelkich iluzji, w których egzystuje tzw. "człowiek" od narodzin do śmierci. Coś takiego mógłby tylko jakiś Budda napisać, ale on zapewne miałby lepsze rzeczy do roboty. Nota bene może pamiętasz na naszym zlocie wspominałem o jakiejś książce jakiegoś autora o tym, że "ja" nie istnieje. Więc chodziło mi o tego autora i jego książkę "Being No One". I jak mam u licha pisać "prawdziwą autobiografię" skoro nawet mnie nie ma? Czy nie od tego powinienem zacząć?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamiast pisać swoją prawdziwą autobiografię, mógłbyś napisać prawdziwą biografię Twojego 'ja', jeżeli nie utożsamiasz się z 'ja' :)
    Osoby też nie istnieją ? Jakie kryterium iluzoryczności przyjąłeś dla rozróżnienia iluzji od nie iluzji ?
    Jeżeli takiego kryterium nie posiadasz to czy nie oznacza to, że iluzje nie istnieją, a więc jakiejkolwiek autobiografii byś nie napisał to zawsze będzie ona prawdziwą autobiografią ?
    Jeżeli tak bardzo przeszkadza Ci 'ja', to mógłbyś zacząć pisanie autobiografii od stworzenia bezosobowego języka w którym 'ja' nie istnieje i autobiografię napisać w tym języku :)

    - NoBody

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.youtube.com/watch?v=Eb-l0ToSbYo&feature=related
    Nie ma powodu uciekać od "ja", tak jesteśmy skonstruowani.
    Ja bym gorąco radziła pisać tak, jakby "ja" było konieczne, takie sobie zrobić założenie. Ładnie to napisał NoBody - umieć oddzielić szum od przydatnej informacji.
    Mam taką przyjaciółkę, bardzo inteligentną i interesującą się ciekawymi zagadnieniami dot. języka - ma ona jednak wielki problem: nie radzi sobie właśnie z filtrowaniem informacji, wgłębia się w kolejne otwierające się przed nią tematy i dostrzegając ich ogrom, załamuje się i paraliżuje to jej moce twórcze przy pisaniu prac.
    Pozdrawiam!
    - Mighty

    OdpowiedzUsuń